borderowe Romeo i Julia

Kocham wieczorne spacerki gdy tak ciemno na dworze, przydrożne lampy świecą i słychać szum wody nad jeziorem. Cisza, tylko ja i moja pani razem idziemy promenadą nad jeziorem. Po żwawym początku spaceru pobiegałyśmy trochę przeskakując po drodze przez ławki. Super zabawa.
Gdy usłyszałam że pani dzwoni i usłyszałam że chodzi o Canona zaraz podniosłam uszy do góry gdyż nie mogłam doczekać się spotkania z ukochanym.
Canon jest strasznie przystojnym borderem, taki elegancik z niego. Zawsze się o mnie troszczy i dzieli się ze mną wszystkim. Uwielbiam z nim biegać na stadionie i wspólnie aportować patyki lub łapać frisbee.
Pani zabrała mnie na taką scenę na którą wskoczyłam odbijając się od jej nogi. Leżał tam jeszcze świeży, puszysty śnieg. Usiadłam i czekałam aż tylko nadejdzie Canon. Jak go tylko zobaczyłam to po prostu nie mogła usiedzieć w miejscu, gdyż serce mnie do niego ciągnęło. Natychmiast podbiegł i oczywiście bardzo całuśnie przywitaliśmy się. Jak zawsze było nam mało  ale musieliśmy iść dalej.
W drodze pańcia i jej koleżanka cały czas rozmawiały o nas a my podsłuchiwaliśmy. Obeszliśmy razem dość spory kawałek miasta. W pewnym momencie jakaś pani za naszymi plecami zaczęła coś komuś mówić o nas:
Patrz na te słodkie pieski. Jeden duży ( i tu Canon się obejrzał ) a drugi mniejszy ( spojrzałam do tyłu by zobaczyć kto o nas mówi ).
Pod koniec spaceru Canon zaprosił mnie do siebie do domu i było po prostu super : P
Rozebraliśmy wspólnie choinkę która prawie się przewróciła i pełno igieł leżało na podłodze. No ale cóż ważne że się dobrze bawiliśmy. Potem obydwoje na łóżko wskoczyliśmy i zaczęliśmy nasze wariacje, turlaliśmy się, skakaliśmy i podgryzaliśmy nawzajem :*
 Jednak musiałam iść do domu by czasem Inka ( kotka ) się nie stęskniła za mną : P Wróciwszy byłam tak zmęczona że nie miałam na nic siły więc położyłam się i spałam.

                                                                                                                                                                Emi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz