Frisbee-początki

No to dziś kupiłam Emi dysk by sobie połapała. ale chyba nie taki jak być powinien bo to taki jakby grzybek z cypelkiem na dole. A przynajmniej tam był przez pierwsze 5 min.
Najpierw poszłam z nią na podwórko by zobaczyć czy będzie łapać. Niekiedy nawet fajnie złapała ale często jej się od nosa odbijało. Ale to przez to że nawet nie miała jak się rozpędzić i wybić bo 2 samochody stały we wjeździe więc trochę mało miejsca było.
Potem poszłam do domu i trochę jej pokulałam ten dysk by wiedziała że trzeba złapać i przynieść. Ale było już tak pogryzione że nawet prosto nie chciało się turlać. Rzucałam jej też trochę tak prosto do pyszczka to ta nosem odbijała i prosto mi pod nogi.
Gdy jej powiedziałam że koniec zabawy i schowałam pod czapki i szaliki to jak tylko odeszłam wyciągnęła dysk i poszła na legowisko. Za chwilę jak weszłam do pokoju to patrzę a to już sobie je porozgryzała i już nie ma wystającego cypelka tylko wielka dziura. No ale cóż przynajmniej wytrzymało dłużej niż to co jej ostatnio rzucałam. Najważniejsze że się dobrze bawiła.  Mam nadzieję że jakoś lata i wytrzyma chociaż tydzień.
Ale jutro na stadion z Patrycją i Canonem to się psiaki wybiegają a z Emi spróbuje poćwiczyć(o ile będzie latać). I znowu Emi będzie odganiać ukochanego mówiąc mu że nie ma przeszkadzać. No ale cóż Patrycja i ja pilnujemy psów, Canon pilnuje Emi a Emi pilnuje nas czekając na jakieś zadanie. Mój kochany pracuś :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz